was, cny panie Markwarcie, ani imć pana Traugotta, ni w ogóle nikogo ze starszyzny. Ale swoje prawa znam. Z gromady wyzwać mi wolno. <br>- Jać tylko mówię, że to niepięknie. Wszyscy was znają. Was i wasz miecz.<br>- Tedy co? - parsknął zbój. - Mam, by mnie nie poznawano, za dziewkę się przebierać, jak Lancelot z Jeziora? Rzekłem, prawa swoje znam. A i oni je znają. Tu stojąca gromada posrańców z drżącymi łydkami. <br>Raubritterzy zaszumieli. Reynevan widział, jak stojącemu obok Kottwitzowi krew z wściekłości odpłynęła z twarzy, usłyszał, jak Wencel de Hartha zgrzytnął zębami. Otto Glaubitz porwał za rękojeść i zrobił ruch, jakby chciał wystąpić