Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
niekończący się sznur wagonów towarowych.
Pociąg przejechał pięćdziesiąt metrów, sto, sto pięćdziesiąt... Nic się nie działo. Ale w postawie Kiernackiego, w nerwowym napięciu mięśni było coś, co sprawiło, że nawet nadchodzący Dopierała nie zadał żadnego pytania, tylko stanął obok i tak jak oni patrzył w tamtą stronę.
Nie czekali długo. Lokomotywa była już tylko kilkadziesiąt metrów od zachodniego brzegu, kiedy pod jej kołami błysnęło krótko białą plamką światła.
Huk też nie imponował. Rozpłynął się w hałasie pomp, generatorów i silników samochodowych. Trudno było uwierzyć, że takie nic mogło zaowocować równie spektakularnym efektem.
Jeden po drugim, ze złudną powolnością ginących dinozaurów, kolejne
niekończący się sznur wagonów towarowych.<br>Pociąg przejechał pięćdziesiąt metrów, sto, sto pięćdziesiąt... Nic się nie działo. Ale w postawie Kiernackiego, w nerwowym napięciu mięśni było coś, co sprawiło, że nawet nadchodzący Dopierała nie zadał żadnego pytania, tylko stanął obok i tak jak oni patrzył w tamtą stronę.<br>Nie czekali długo. Lokomotywa była już tylko kilkadziesiąt metrów od zachodniego brzegu, kiedy pod jej kołami błysnęło krótko białą plamką światła.<br>Huk też nie imponował. Rozpłynął się w hałasie pomp, generatorów i silników samochodowych. Trudno było uwierzyć, że takie nic mogło zaowocować równie spektakularnym efektem.<br>Jeden po drugim, ze złudną powolnością ginących dinozaurów, kolejne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego