suchej wierzby, potem zdjął płaszcz, odpiął<br>spokojnie szelki i obwiesił się na nich na drzewie pewnym; "i rozpuknął<br>się, i wnętrzności wypłynęły z niego".<br> Przyjechał zaraz galopem konny policjant, wytrysnął kitą ognistą<br>hełmu i rzecze, wskazując na głowę wisielca, czerwoną od blasku, jak<br>wielkanocne jajo:<br> - Ten kto?<br> Odpowiedział główny świętokradca:<br> - Lunatyk.<br> I oddał się machinacjom.<br><br><br> <br> A nazajutrz (O słowo straszne nad wyraz!) wypełniły się dni i pan<br>Osiełek zaślubił Epifanię zezowatą.<br> Uczta weselna odbyła się w domu Heksenszusów. Panna młoda, z blaszaną<br>lilią za gorsetem, w sukni białej ze sztucznego jedwabiu, w bluzce z<br>błękitnego atłasu, wyglądała jak manekin krawcowej bez