Typ tekstu: Książka
Autor: Błoński Jan
Tytuł: Forma, śmiech i rzeczy ostateczne
Rok: 1994
proboszcza, jakie to kazanie księdza proboszcza, oj tyż to kazanie, kazanie... (do Albertynki) Trzymaj się prosto!
OJCIEC Deszczu nie będzie, ale słońce tyż tak jakoś tego ten... MATKA W tym roku loczki troszkę spadające na czoło, z hufajką nad uszkiem.
Widziałaś, Tynka?
OJCIEC Słońce tego ten, bo i deszczu nieee... MATKA (do Albetynki) Co tyż ty się tak boczysz nogami, co ty się tymi nogami tak boczysz i boczysz... Tynka! Skaranie boże! Ludzie patrzą! (Dr 248)
Także postęp fabuły cechuje łatwość i płynność, przypominająca sen.
Jest tak dlatego, że pisarz nie musi niczego uprawdopodobniać: wszystko rozgrywa się między symbolami. Tak więc
proboszcza, jakie to kazanie księdza proboszcza, oj tyż to kazanie, kazanie... (do Albertynki) Trzymaj się prosto!<br>OJCIEC Deszczu nie będzie, ale słońce tyż tak jakoś tego ten... MATKA W tym roku loczki troszkę spadające na czoło, z hufajką nad uszkiem.<br>Widziałaś, Tynka?<br>OJCIEC Słońce tego ten, bo i deszczu nieee... MATKA (do Albetynki) Co tyż ty się tak boczysz nogami, co ty się tymi nogami tak boczysz i boczysz... Tynka! Skaranie boże! Ludzie patrzą!&lt;/&gt; (Dr 248)<br>Także postęp fabuły cechuje łatwość i płynność, przypominająca sen.<br>Jest tak dlatego, że pisarz nie musi niczego uprawdopodobniać: wszystko rozgrywa się między symbolami. Tak więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego