Na nosze, proszę na nosze.<br>- Kolumb! - Niteczka strofuje łagodnie. Olo patrzy z czułością na twarz przyjaciela, z której chudość wyciągając nos i zostawiając grube usta uczyniła jakby czytelny preparat rasy, i uśmiecha się wspominając Starego.<br>Myśli właśnie, że trzeba mu powiedzieć o tym, jak wydostojniał sztubacko złośliwy przydomek od przyznanego Machabeuszowi Virtuti, ale mówi co innego:<br>- Mięsko jest, wóda jest, ale, bracie, należałoby ci się coś więcej niż K. W. i Virtuti, nie? Ze dwie bezy i jedna napoleonka - wymienia konspiracyjnym szeptem nazwy ulubionych ciastek Kolumba.<br>W progu stają Zygmunt i Jerzy. - Czołem, bandyci!<br>- Wodzu! - Olo komediancko strzela obcasami.<br>- Tfu, aż