go nie <page nr=79> interesować. Tamten do jeszcze jednej sięgnął kieszeni. Znalazł kilka papierowych dolarów. Zastanowił się przez moment.<br>- Nie! - powiedział przez zęby. - Tego, swołocze, nie dostaniecie!<br>Z furią przedarł banknoty na pół, jeszcze raz na pół, jeszcze raz i zielone skrawki cisnął na ziemię. Rozsypały się dokoła, podobne do karnawałowych konfetti!<br>- Macie! Tyłki sobie możecie tym podetrzeć!<br>Felek Szymański, który był z natury chłopcem rzeczowym i praktycznym, nie wytrzymał:<br>- O rany, Janusz, zwariowałeś?<br>Tamten jeszcze jakieś drobne, pomięte dwu- i pięciozłotówki wygarniał z kieszeni.<br>- Zwariowałem? Zobaczycie niedługo, czy zwariowałem! Już ja wam pokażę, popamiętacie mnie...<br>Szymański i Kossecki, stojący przy wyjściu z