lęgło. Przed lekcyją dziecioki pacirz mają mówić, inakszy gorszać ta szkoła od tej w Małym Maleniu, co przed wojną była!<br> Ojcowie i matki wykrzyczeli się i umilkli. Czekali odpowiedzi. Musiała być wiążąca. Hania, cała w rumieńcach, końcem języka oblizała wyschłe wargi:<br>- Orzeł będzie jutro, ale bez ram. Sama go narysuję. Macie słuszność, szkole potrzebne godło. Ale portrety? Nie wiem, czyje portrety trzeba teraz zawiesić na ścianie. Władze ogłoszą, to wtedy. A krzyż? Poszukam we dworze. Jak znajdę, będzie krzyż, a nie, starczy może obrazek? Z Matką Boską albo ze Świętą Rodziną? Co zaś do księdza...<br><gap reason="sampling"><br>Surmowa czerwieniała i bladła, wreszcie tego