mając na myśli swoją z winy ojca infamię i ewentualne skrupuły tego chłopca, z którego oczu bez trudu wyczytała, że dopóki jej nie poznał, marzył jedynie o walce, a teraz jest w rozdwojeniu i cierpi pewnie, że ona, Danka, nie chadza wzorem swych rówieśnic, dziewczyn jego kolegów, na konspiracyjne zebrania. Mało tego, przy niej trzeba uważać, co się mówi, bo jako Niemka natychmiast gotowa donieść. Mówiła w przenośni, nieświadoma, że Orłowski w sposób jak najbardziej realny między nimi stanie.<br>Ty, Aldono, miałaś więcej zdrowego rozsądku - "on umrze' - nie poetyckie tym razem przeczucie, ale umotywowany strach; przecież już sama podróż pociągiem była wtedy