Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i zapiałem jak kogut.

- Ach, Boże! - zawołała Kazia płaczliwym głosem. - Nie można się wyspać! Przeklęte koguty!

- Niech pani wstaje! - krzyknąłem. - Pójdziemy na plażę.

- To ty! Głupie kawały! Niech tu przyjdzie Głasza.

Zawołałem kucharkę i razem z nią wszedłem do pokoju.

Kazia była już nakryta kołdrą.

- Głasza, ugotuj kakao na śniadanie. Mam ochotę na coś słodkiego.

- A co będzie dziś na obiad, proszę pani?

- Nie nudź! Zrób, co chcesz! Tylko nie zapomnij o lodach.

Czekałem na werandzie, aż się Kazia ubierze. Udawałem, że nie patrzę, ale w szybie otwartego okna widziałem odbicie jej postaci w bieliźnie. Rozmawialiśmy przez drzwi:

- Wiesz, Adasiu... Widziałam w
i zapiałem jak kogut.<br><br>- Ach, Boże! - zawołała Kazia płaczliwym głosem. - Nie można się wyspać! Przeklęte koguty!<br><br>- Niech pani wstaje! - krzyknąłem. - Pójdziemy na plażę.<br><br>- To ty! Głupie kawały! Niech tu przyjdzie Głasza.<br><br>Zawołałem kucharkę i razem z nią wszedłem do pokoju.<br><br>Kazia była już nakryta kołdrą.<br><br>- Głasza, ugotuj kakao na śniadanie. Mam ochotę na coś słodkiego.<br><br>- A co będzie dziś na obiad, proszę pani?<br><br>- Nie nudź! Zrób, co chcesz! Tylko nie zapomnij o lodach.<br><br>Czekałem na werandzie, aż się Kazia ubierze. Udawałem, że nie patrzę, ale w szybie otwartego okna widziałem odbicie jej postaci w bieliźnie. Rozmawialiśmy przez drzwi:<br><br>- Wiesz, Adasiu... Widziałam w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego