skórę natarła oliwą.<br>Istvan sięgnął po kamień, wąż jakby odgadując jego zamiary przepadł pod wodą. Żyłkowana prądem powierzchnia raziła oczy srebrem i czerwienią odbitych ścian.<br>- Wsiąkł - powiedział bez złości, ciskając na płask kamykiem, odbijał się krzesząc skry.<br>- Myślisz, że jadowity? - Margit gwałtownie naciągnęła sukienkę, która przywarła żarem do wilgotnych pleców.<br>- Mam go poszukać i sprawdzić?<br>- Jedźmy już - prosiła - zepsułeś mi całą przyjemność.<br>Istvan umoczył koszulę w wodzie, wykręcił i narzucił na ramiona. Z przeciwnej strony zjeżdżały jaskrawo pomalowane, przeładowane ciężarówki, zatrzymywały się w środku koryta jak woły u wodopoju. Rozmamłani kierowcy złazili w wodę, ze stulonych dłoni pili, parskając, płukali usta