tak jasno i wyraźnie, jakby łuski spadły mi z oczu, jak ongiś Szawłowi w drodze do Damaszku (opowiadała mi o je go nawróceniu właśnie ona, siostra Maria), a stąd już tak blisko do tego syryjskiego miasta,<br>i nagle zrozumiałem - nie od razu, choć nie trwało to długo - że ona, siostra Maria, jest moją matką, posłaną mi tu przez tę umarłą, która ani przez chwilę nie przestaje o mnie myśleć, nade mną czuwać, że jest przy mnie nie tylko sama w sobie, ale w innych, którzy od chwili, kiedy w tamtym ognistym sierpniu straciłem najbliższych (bo oddzieliła mnie od nich śmierć bądź