Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
odjechała z okropnym hałasem; nie raczyła nawet powiedzieć nam "do widzenia".
Kasia wylazła z jałowców i zagwizdała na psa. Zbliżyłem się do Hildy i skłoniwszy się, powiedziałem:
- Przepraszam, że byłem mimowolnym świadkiem rozmowy z panem Klausem. Wydaje mi się, że mógłbym się okazać pani pomocnym...
Obrzuciła mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
- Mimowolnym świadkiem rozmowy - powtórzyła z drwiną. - Niech pan powie od razu, że podsłuchiwaliście. To bardzo brzydkie, proszę pana.
I odwróciwszy się plecami, pomaszerowała przesieką, mijając Sebastiana, który zrezygnował z gonitwy za samochodem i wracał do Kasi, wywaliwszy swój długi czerwony ozór.
Podrapałem się w głowę.
- Nie, to nie - mruknąłem.
Wydawało mi
odjechała z okropnym hałasem; nie raczyła nawet powiedzieć nam "do widzenia".<br>Kasia wylazła z jałowców i zagwizdała na psa. Zbliżyłem się do Hildy i skłoniwszy się, powiedziałem:<br>- Przepraszam, że byłem mimowolnym świadkiem rozmowy z panem Klausem. Wydaje mi się, że mógłbym się okazać pani pomocnym...<br>Obrzuciła mnie spojrzeniem pełnym pogardy.<br>- Mimowolnym świadkiem rozmowy - powtórzyła z drwiną. - Niech pan powie od razu, że podsłuchiwaliście. To bardzo brzydkie, proszę pana.<br>I odwróciwszy się plecami, pomaszerowała przesieką, mijając Sebastiana, który zrezygnował z gonitwy za samochodem i wracał do Kasi, wywaliwszy swój długi czerwony ozór.<br>Podrapałem się w głowę.<br>- Nie, to nie - mruknąłem.<br>Wydawało mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego