Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
schron. Nie wiadomo, kto puścił wówczas plotkę, że głośne rozmowy sprowadzają niemieckie samoloty.
Wybałuszone z przerażenia oczy, wpółrozwarte usta, ciężkie oddechy przypominały Iw tamte przycupnięte na gzymsach przestraszone gołębie, których podgardla też dygotały ze strachu... Niespodziewanie poczuła się pewniejsza. A ludzie wokół wydali jej się jakby bliżsi i bardziej zrozumiali. Mrugnęła pokrzepiająco do Julii, która siedziała tuż obok, trzymając mnie na rękach.
I nagle przypomniała sobie całą rodzinę Witka zebraną w salonie, wpatrującą się w nią ciekawie, natrętnie, z wyniosłością, z pogardą, z zaciekawieniem, z podnieceniem. Oko matki jej przyszłego męża patrzącej przez lornion było równie wyłupiaste i przerażone. Przypominało też
schron. Nie wiadomo, kto puścił wówczas plotkę, że głośne rozmowy sprowadzają niemieckie samoloty.<br>Wybałuszone z przerażenia oczy, wpółrozwarte usta, ciężkie oddechy przypominały Iw tamte przycupnięte na gzymsach przestraszone gołębie, których podgardla też dygotały ze strachu... Niespodziewanie poczuła się pewniejsza. A ludzie wokół wydali jej się jakby bliżsi i bardziej zrozumiali. Mrugnęła pokrzepiająco do Julii, która siedziała tuż obok, trzymając mnie na rękach.<br>I nagle przypomniała sobie całą rodzinę Witka zebraną w salonie, wpatrującą się w nią ciekawie, natrętnie, z wyniosłością, z pogardą, z zaciekawieniem, z podnieceniem. Oko matki jej przyszłego męża patrzącej przez lornion było równie wyłupiaste i przerażone. Przypominało też
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego