Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
I żarliwa niewiara w cud.

Niech mnie własny utuli cień,
Niech mnie przyjmie jesienny dzień,
Szarość bytu bez barw, bez tła,
I ta szara nad miastem mgła.

Taka we mnie pustka i czczość,
I na siebie samego złość,
I do siebie samego żal,
Żem przeoczył i cud i dal.



SPOTKANIE NAZAJUTRZ
Ujrzałem ją w wieczornym zamęcie,
w zawierusze wesołej zabawy,
wśród wielu obnażonych ramion,
wśród wielu twarzy, rąk i krawatów.

Przecisnąłem się do niej i zawołałem:
- Wypijmy za nasze marzenia!

W butelkach snuła się złocista mgła,
pełne mgły były kieliszki,
mgła spływała po oczach.

Pochyliłem się do jej ucha i szepnąłem
I żarliwa niewiara w cud.<br><br>Niech mnie własny utuli cień,<br>Niech mnie przyjmie jesienny dzień,<br>Szarość bytu bez barw, bez tła,<br>I ta szara nad miastem mgła.<br><br>Taka we mnie pustka i czczość,<br>I na siebie samego złość,<br>I do siebie samego żal,<br>Żem przeoczył i cud i dal.&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;SPOTKANIE NAZAJUTRZ&lt;/&gt;<br>Ujrzałem ją w wieczornym zamęcie,<br>w zawierusze wesołej zabawy,<br>wśród wielu obnażonych ramion,<br>wśród wielu twarzy, rąk i krawatów.<br><br>Przecisnąłem się do niej i zawołałem:<br>- Wypijmy za nasze marzenia!<br><br>W butelkach snuła się złocista mgła,<br>pełne mgły były kieliszki,<br>mgła spływała po oczach.<br><br>Pochyliłem się do jej ucha i szepnąłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego