I żarliwa niewiara w cud.<br><br>Niech mnie własny utuli cień,<br>Niech mnie przyjmie jesienny dzień,<br>Szarość bytu bez barw, bez tła,<br>I ta szara nad miastem mgła.<br><br>Taka we mnie pustka i czczość,<br>I na siebie samego złość,<br>I do siebie samego żal,<br>Żem przeoczył i cud i dal.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>SPOTKANIE NAZAJUTRZ</><br>Ujrzałem ją w wieczornym zamęcie,<br>w zawierusze wesołej zabawy,<br>wśród wielu obnażonych ramion,<br>wśród wielu twarzy, rąk i krawatów.<br><br>Przecisnąłem się do niej i zawołałem:<br>- Wypijmy za nasze marzenia!<br><br>W butelkach snuła się złocista mgła,<br>pełne mgły były kieliszki,<br>mgła spływała po oczach.<br><br>Pochyliłem się do jej ucha i szepnąłem