Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
po zgrabne pantofle.
- Smakowało, panie Krzysiu? - zawołała uradowana spostrzegłszy
wylizany talerz, który lśnił niby prosto z kredensu.
- Poczęstował przyjaciół - oświadczył Sancho oblizując wargi.

I uśmiechnął się rad, z duszy serca.
Nie jego wina, że w każdych okolicznościach Sancho miał uśmiech
obleśny.
- Ach, tak! - żachnęła się siostra oddziałowa i tupnęła obcasem.
Na co obaj czmychnęli jak niepyszni, żwawo zmykając w górę po
schodach.
Zaklaskały ich chyże kapcie i zostałem sam z oddziałową, która
kiwając za nimi kciukiem, za ryżym egzorcystą i jego pyzatym
totumfackim, zapytała szyderczo: - Te dwa cymbały to pańscy
przyjaciele?
- Tu są sami mądrzy ludzie - sprzeciwiłem się.
- Akurat.
Tacy jak pan
po zgrabne pantofle.<br> - Smakowało, panie Krzysiu? - zawołała uradowana spostrzegłszy<br>wylizany talerz, który lśnił niby prosto z kredensu.<br> - Poczęstował przyjaciół - oświadczył Sancho oblizując wargi.<br> &lt;page nr=151&gt;<br> I uśmiechnął się rad, z duszy serca.<br> Nie jego wina, że w każdych okolicznościach Sancho miał uśmiech<br>obleśny.<br> - Ach, tak! - żachnęła się siostra oddziałowa i tupnęła obcasem.<br> Na co obaj czmychnęli jak niepyszni, żwawo zmykając w górę po<br>schodach.<br> Zaklaskały ich chyże kapcie i zostałem sam z oddziałową, która<br>kiwając za nimi kciukiem, za ryżym egzorcystą i jego pyzatym<br>totumfackim, zapytała szyderczo: - Te dwa cymbały to pańscy<br>przyjaciele?<br> - Tu są sami mądrzy ludzie - sprzeciwiłem się.<br> - Akurat.<br> Tacy jak pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego