ofiarą. Nie do uratowania.<br>- Zostaje ci dość jałowa satysfakcja, żeś przewidziała bieg wydarzeń. Musisz mieć tylko cierpliwość, wystarczy trochę poczekać...<br>- Tak, Istvan - kiwała głową - jednak zdarzają się czasem niespodzianki, udało mi się parę razy trafić na człowieka.<br>- No i co z tego? Było ci lżej?<br>- Nie pora na takie rozmowy. Naciągasz mnie na zwierzenia o przegranych miłościach... Wierz mi, dla tych paru ludzi, a mogę ich policzyć na palcach jednej ręki, warto było żyć.<br>Z ambasady wyszedł Lajosz Ferenz, po dniu pracy czyściutki, świeży, z muszką u wykrochmalonego kołnierzyka zawiązaną równo. Włosy długie, falujące, lekko zaczynały srebrnieć. Przystojny mężczyzna, podobny do