dzielnicy". On mieszkał przy ulicy, gdzie są największe męty, gdzie od rana do rana handluje się wódką.<br>Jest tak, że kiedy w domu coś potrzebuję zrobić i nie potrafię, wystarczy wspomnieć w klubie i jeden czy drugi przychodzi pomóc. Chcieliśmy przywieźć pralkę, powiedziałem koledze, który ma nysę, on na to: "Nie ma sprawy, już jedziemy". Chłopaki pomagali mi przy malowaniu mieszkania. Jak są jakieś naprawy gazownicze, to ja mówię, że zrobię i to dobrze zrobię. Wykorzystywane jest między nami to, że każdy ma jakąś specjalność. A że alkoholik ma 28 zawodów, to zawsze któryś potrafi zrobić, co akurat jest potrzebne. Ja umiem to