Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
przykryty białym prześcieradłem.
- Gnadentod... Gnadentod! Wie pan, co to znaczy? - powiedział
markiz człapiąc korytarzem.
- Nie mówię po niemiecku... - odparłem zdziwiony.
- Śmierć z łaski - wyjaśnił.
- Ni mniej, ni więcej.
Śmierć z łaski.
Gnadentod... - szedł dalej zamyślony, posępny; powłócząc nogami.
I znowu powtórzył to słowo, jakby chciał je ponownie na jaw
wydobyć.
Nie śmiałem pytać go o nic.
Więc ze mną milczącym dreptał dalej zielonym korytarzem naszego
pawilonu, po którym snuli się umysłowo chorzy, tacy jak my.
Tacy sami.

Mniej więcej tacy sami.
W siakich takich pasiakach.
Mało kto się odzywał, więc słychać było przede wszystkim
uporczywy szelest stóp, szuranie kapci na śliskim linoleum
przykryty białym prześcieradłem.<br> - Gnadentod... Gnadentod! Wie pan, co to znaczy? - powiedział<br>markiz człapiąc korytarzem.<br> - Nie mówię po niemiecku... - odparłem zdziwiony.<br> - Śmierć z łaski - wyjaśnił.<br> - Ni mniej, ni więcej.<br> Śmierć z łaski.<br> Gnadentod... - szedł dalej zamyślony, posępny; powłócząc nogami.<br> I znowu powtórzył to słowo, jakby chciał je ponownie na jaw<br>wydobyć.<br> Nie śmiałem pytać go o nic.<br> Więc ze mną milczącym dreptał dalej zielonym korytarzem naszego<br>pawilonu, po którym snuli się umysłowo chorzy, tacy jak my.<br> Tacy sami.<br> &lt;page nr=160&gt;<br> Mniej więcej tacy sami.<br> W siakich takich pasiakach.<br> Mało kto się odzywał, więc słychać było przede wszystkim<br>uporczywy szelest stóp, szuranie kapci na śliskim linoleum
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego