Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
do Hali Ornak. Po przybyciu tego niesamowitego
ciężkiego odcinka ledwie trzymali się na nogach. Przemoczeni,
zziębnięci, marzyli tylko o odpoczynku. Na moment przystanęli.
Staszek pocieszał towarzyszy wyprawy:
- Do Hali Pyszenj już niedaleko. W schronisku osuszymy
się, zjemy coś gorącego, to i zmęczenie przejdzie.
Te słowa dodały sił jego trzem podopiecznym. Niebawem
znaleźli się na Hali Pysznej. Kiedy podeszli do schroniska,
stanęli jak wryci. Wszystkie okna jarzyły się światłem. Co za
licho? - zastanowił się Marusarz. - Przecież wychodząc
zamknąłem schronisko na cztery spusty. O tej porze tyle
świateł?
- Zostańcie w lesie - polecił swoim towarzyszom - a ja
pójdę zobaczyć, co się tam dzieje. Gdybym
do Hali Ornak. Po przybyciu tego niesamowitego<br>ciężkiego odcinka ledwie trzymali się na nogach. Przemoczeni,<br>zziębnięci, marzyli tylko o odpoczynku. Na moment przystanęli.<br>Staszek pocieszał towarzyszy wyprawy:<br> - Do Hali Pyszenj już niedaleko. W schronisku osuszymy<br>się, zjemy coś gorącego, to i zmęczenie przejdzie.<br> Te słowa dodały sił jego trzem podopiecznym. Niebawem<br>znaleźli się na Hali Pysznej. Kiedy podeszli do schroniska,<br>stanęli jak wryci. Wszystkie okna jarzyły się światłem. Co za<br>licho? - zastanowił się Marusarz. - Przecież wychodząc<br>zamknąłem schronisko na cztery spusty. O tej porze tyle<br>świateł?<br> - Zostańcie w lesie - polecił swoim towarzyszom - a ja<br>pójdę zobaczyć, co się tam dzieje. Gdybym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego