Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
się szczęści - wkrótce trafili na trakt. Akurat wtedy - wzdrygnęli się obaj! - dobiegło ich ujadanie psa. Przyspieszyli kroku, raz po raz oglądając się za siebie. Musiał coś wywęszyć, a jeśli pójdzie ich tropem? Zaczęli biec, ujadanie bardzo najpierw zajadłe, powoli cichło w oddali. Widać stróż uznał, że pies szczeka na darmo. Niebawem ogarnęła ich bezpieczna noc. Szli jednak wytrwale, nie popasając, aby odsadzić się jak najdalej od arbuzowej kotliny.
- Chłopie, czy ty wiesz, jak wyśmienicie się czuję, kiedy coś dzięki Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.
Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym
się szczęści - wkrótce trafili na trakt. Akurat wtedy - wzdrygnęli się obaj! - dobiegło ich ujadanie psa. Przyspieszyli kroku, raz po raz oglądając się za siebie. Musiał coś wywęszyć, a jeśli pójdzie ich tropem? Zaczęli biec, ujadanie bardzo najpierw zajadłe, powoli cichło w oddali. Widać stróż uznał, że pies szczeka na darmo. Niebawem ogarnęła ich bezpieczna noc. Szli jednak wytrwale, nie popasając, aby odsadzić się jak najdalej od arbuzowej kotliny.<br>- Chłopie, czy ty wiesz, jak wyśmienicie się czuję, kiedy coś dzięki Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.<br>Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego