Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
Morze uderzało o boki statku, zdawało się postękiwać jak układające się do
snu zwierzę. Trzej wędrowcy na uginającym się pokładzie, otoczeni wieńcem śpiących,
sprowadzali między siebie czwartego Towarzysza. Schodził do nich posłuszny ich
słowom i dłoniom ludzkim. Później znowu modlili się. W końcu spożyli wieczerzę
i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale
sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał. Przychodziły na niego takie
chwile, że musiał czekać, jak czekał wówczas, obalony pod bramą arabskiego miasta.
Wiedział wtedy, że coś się zbliża, że ma nastąpić coś niepojętego dla zmysłów,
a przecież - oczywistego. Odstępowała odeń zwykła
Morze uderzało o boki statku, zdawało się postękiwać jak układające się do <br>snu zwierzę. Trzej wędrowcy na uginającym się pokładzie, otoczeni wieńcem śpiących, <br>sprowadzali między siebie czwartego Towarzysza. Schodził do nich posłuszny ich <br>słowom i dłoniom ludzkim. Później znowu modlili się. W końcu spożyli wieczerzę <br>i wyciągnęli się na pokładzie. Niebawem Paweł posłyszał ich równe oddechy. Ale <br>sam nie spał. Myślał. A raczej nie myślał: czekał. Przychodziły na niego takie <br>chwile, że musiał czekać, jak czekał wówczas, obalony pod bramą arabskiego miasta. <br>Wiedział wtedy, że coś się zbliża, że ma nastąpić coś niepojętego dla zmysłów, <br>a przecież - oczywistego. Odstępowała odeń zwykła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego