Gabrysia i już była w uścisku Kreski, która dusiła ją w entuzjastycznych objęciach, całując z dubeltówki i wołając:<br>- Gaba! Jak ja się cieszę! Jak ja się cieszę! Ja chcę być matką chrzestną! - po czym, ochłonąwszy, ziewnęła i dodała ze łzami wzruszenia: - Tylko obiecaj mi, że pójdziesz do szpitala tydzień wcześniej! Nigdy w życiu tak się nie bałam, jak wtedy, kiedy się okazało, że nie zdążę, a moim położnikiem będzie Ida!<br>- Wiesz, nie było po tobie widać tego strachu.<br>- Cóż, nie chciałam robić Idusi afrontów.<br>- O, tak, nie czas był po temu - parsknęła śmiechem Gabriela.<br>Umilkły obie. Kreska oparła policzek o ramię Gabrysi. Zapanowała