z rzędu przewodniczący Rady Miejskiej, drukarz z zawodu, porządne chłopisko, często wymykał się z urzędu do kawiarenki "Lili" przy Grodzkiej 1, gdzie spotykało się grono pisarzy, i przysłuchiwał się naszym dyskusjom. Sam mówił: - Ja się na tym nie znam. Kazali mi, to jestem przewodniczącym, ale to godność nie dla mnie.<br>O wiele później interesował się nami przewodniczący Rady Zbigniew Skolicki. Przy jego pomocy udawało się załatwić wszystko, co było możliwe do załatwienia. Jakie o nim mieli zdanie podwładni, tego nie wiem. Wspominam przeto tych prominentów jednostronnie, gdyż zasłużyli się Oddziałowi i należy oddać cesarzowi, co cesarskie. Jednej rzeczy tylko nie zdołaliśmy uzyskać