alejkę.<br>- Halo, Kolumb! - zawołał za nim ktoś skryty za czubkiem jałowca, opalający się na trawniku w nieśmiałych jeszcze, wiosennych promieniach słońca.<br>Trudny do poznania w tym przebraniu Machabeusz odwrócił się. - Halo, Robert. Zaziębisz nery.<br>- No jak?<br>- Są dwa ople-kapitany, jeden olympia, jakiś hanomag, ford, duży, nowy model... To wszystko.<br>- Obleci i tyle.<br>- Moim zdaniem, trzeba jeszcze poczekać. Fritsche obiecuje w tych dniach dwa mercedesy, bliźniaczki mojego...<br>Kolumb rzucił czapkę na koc i usiadł obok opalającego się kolegi. - Liżesz rany? - kpiąc wycelował w ślad ugryzienia na obojczyku.<br>- Już wylizane. To z Brukseli - w niewygodnym skręcie głowy chciał nie zmieniając pozycji dosięgnąć