nie była doktor Vassone, to nie była Marina o piersiach bardzo pięknych i nogach elfich - lecz matka, i jej nie znał, jej nigdy nie pozna, to całkowicie obca osoba, byłaby obca niezależnie od zarażenia przez monadę tamtą dzieciobójczynią. <br>Wyszedł na balkon. Zapalił papierosa. Uniósł sygnet do warg. <br>- Schatzu? <br>- Jadę, jadę. <br>- Oby to było coś naprawdę ważnego. <br>- Musi być pan porządnie wytrącony z równowagi, skoro mówi tak starymi memami. <br>- Nie wymądrzaj się. <br>Nocny Nowy Jork to miasto ludzi samotnych, wystarczy spojrzeć, to jest twierdza, tu się żyje przeciw, w opozycji, takie metropolie kumulują i katalizują gniew, zawiść, awersję, strach, z poziomu <orig>myślni