ani nosów, głowy jak tobołki. To żadne malarstwo. Tło w jednym kolorze, płaskie, brakło panu farby?<br>- Chodź - litościwie Grace pociągnęła ojca za sobą. Istvan miał wrażenie, że robi to dla niego. - Dziękuję panu, Ram Kanval, może to i dobre, trzeba tylko przywyknąć.<br>Podniosła obraz, który jej służący z rąk odebrał.<br>- Och, panna Grace jest bardzo kulturalna - powiedział Kanval, nachylając się do radży, jednak pochwała zabrzmiała dwuznacznie.<br>Obawiając się, by malarz nie uraził gospodarzy, Istvan powiódł go ku drzwiom do ogrodu.<br>- Niech pan coś zje, Ram, roznoszą świetne pierożki...<br>Malarz brnął po pas w białej strudze światła, które dobyło jego chudą, wysoką