cnoty, <br>Żeby nam chłopska zagrała kapela - <br>250<br>Jest melancholia przecie w takiej doli. <br><br>Nie lepsza wcale, tylko bardziej dumna <br>Samotność w bieli zim amerykańskich. <br>Ślad nóżek ptaka ten sam co od wieków. <br>Czas już nie rani i nie daje siły. <br>255<br>Niebieska sójka, podkarpackiej krewna, <br>Będzie zaglądać w okno Wierzyńskiego. <br>Och, cena, cena, jaką się zapłaci <br>Za radość chłopca, za wiosnę i wino! <br><br>Nigdy nie było tak pięknej plejady. <br>260<br>A jednak w mowie ich błyszczała skaza, <br>Skaza harmonii, ta, co u ich mistrzów. <br>I przemieniony chór nie był podobny <br>Do bezładnego chóru zwykłych rzeczy. <br><br>A tam się częło, tam fermentowało