Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
chlebak, co pan radzi?
Boczkowski wysapał: - No, teraz plecak jakby najlepszy, byle nie wojskowy, w grę wchodzi jeszcze torba od gazmaski, wie pan, trzeba się wtopić w tłum, zszarzeć, jak każdy, na boczku przeczekać, bez ekstrawagancji.
Francja padła, Anglia ledwo dyszy, skąd tu realna pomoc? Hitler ze Stalinem w zażyłości. Oczekiwać cudu jemu, agnostykowi, nawet nie wypada, więc trzeba przeczekać, bez krawata i bez teczki. - Coś znajdę, jak nie na pawlaczu, to kupię na rogu.
- No to kamień spadł mi z serca, niepokoiłem się, jak pan przyjmie moje sugestie, wy artyści bywacie tacy drażliwi.
- To mit z tą drażliwością - grzecznie zaprzeczył
chlebak, co pan radzi?<br>Boczkowski wysapał: - No, teraz plecak jakby najlepszy, byle nie wojskowy, w grę wchodzi jeszcze torba od gazmaski, wie pan, trzeba się wtopić w tłum, zszarzeć, jak każdy, na boczku przeczekać, bez ekstrawagancji. <br>Francja padła, Anglia ledwo dyszy, skąd tu realna pomoc? Hitler ze Stalinem w zażyłości. Oczekiwać cudu jemu, agnostykowi, nawet nie wypada, więc trzeba przeczekać, bez krawata i bez teczki. - Coś znajdę, jak nie na pawlaczu, to kupię na rogu.<br>- No to kamień spadł mi z serca, niepokoiłem się, jak pan przyjmie moje sugestie, wy artyści bywacie tacy drażliwi.<br>- To mit z tą drażliwością - grzecznie zaprzeczył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego