Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
mi się drzwi, nie mogę otworzyć, nie ma nikogo, mówi cicho znowu opuszcza głowę: Pomogę pani - mówisz. Niewidzącymi oczami patrzy na ciebie. Jakby coś w nich na moment stopniało. Idziecie po schodach. Ona co chwilę przystaje i spogląda za siebie. To stary zamek, mówi, ciągle mam z nim jakieś kłopoty. Otwierasz przekręcając klucz, który tkwił w zamku, wyciągasz go z dziurki i dajesz jej mówiąc, proszę. Zamyka klucz w pomarszczonej dłoni. Unosi głowę do góry. Patrzy na ciebie. Jej suche i spierzchłe wargi poruszają się przez chwilę bezgłośnie, aż wreszcie szeptem mówi: Niech cię Bóg ma w swojej opiece.
KRZYSZTOF MYSZKOWSKI
mi się drzwi, nie mogę otworzyć, nie ma nikogo, mówi cicho znowu opuszcza głowę: Pomogę pani - mówisz. Niewidzącymi oczami patrzy na ciebie. Jakby coś w nich na moment stopniało. Idziecie po schodach. Ona co chwilę przystaje i spogląda za siebie. To stary zamek, mówi, ciągle mam z nim jakieś kłopoty. Otwierasz przekręcając klucz, który tkwił w zamku, wyciągasz go z dziurki i dajesz jej mówiąc, proszę. Zamyka klucz w pomarszczonej dłoni. Unosi głowę do góry. Patrzy na ciebie. Jej suche i spierzchłe wargi poruszają się przez chwilę bezgłośnie, aż wreszcie szeptem mówi: Niech cię Bóg ma w swojej opiece.<br>&lt;au&gt; KRZYSZTOF MYSZKOWSKI
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego