się zwrócić jego uwagę, lecz on odwraca się i daje znak maszyniście. Ruszamy. Oblewa mnie zimny pot, chwytam za worek i z wielkim trudem podciągam go na wysokość otwartego okna. Mój wagon jest jednym z ostatnich. Właśnie wybiega na peron otyła Bawarka, a ja resztką sił wypycham worek za okno. Pada ciężko i pęka, zawartość rozsypuje się pod nogi kobieciny, która wystraszona zaczyna się cofać. Krzyczę:<br>- <foreign>C'est pour vous, citoyenne, pour vous et vos enfants!</><br>Na co ona odkrzykuje:<br>- <foreign>Verfluchte polnische Schweinerei!</><br>I jeszcze woła, i wymachuje, wytykając mnie palcem, a zawiadowca stacji rozkłada ręce bezradnie; potem oboje kucają, by przyjrzeć