miarę, widoczną na ogół w domach młodych małżeństw z dziećmi.<br><br><br><tit>Odcinek 23</><br>Wysłuchałem cierpliwie utyskiwań najpierw na niezaradność męża, potem na fatalne stosunki w Instytucie, gdzie każdy gryzie się z każdym, wreszcie na parszywy los, który uniemożliwił im mieszkanie z dobrze sytuowanymi rodzicami małżonki naukowca, którzy nie cierpieli jej męża. Pan domu wrócił w oznaczonym czasie zdezelowaną syrenką, żona podała kawę, a on wyciągnął dość opasłą teczkę z nieźle uporządkowanymi dokumentami. Sprawiał wrażenie, że prezentuje ją dziennikarzowi już nie po raz pierwszy.<br>- Pisał już ktoś o tym? - spytałem.<br>- Rozmawiałem w "Dzienniku Łódzkim", ale to reakcyjna gazeta, wysłuchali, ale nie opublikowali - na pewno