oklasków, jakimi obdarzano to widowisko, wizytujące Edynburg po kilkumiesięcznych triumfach na londyńskim &lt;name type="place"&gt;West Endzie&lt;/&gt;. "Bardzo śmieszne" - napisali krytycy ze &lt;name type="tit"&gt;"Scotsmana"&lt;/&gt;. W &lt;name type="tit"&gt;"Guardianie"&lt;/&gt; chwalono, że &lt;q&gt;"Publiczność piszczy i krzyczy z przerażenia"&lt;/&gt;. "Nie do wiary!" - piał z zachwytu &lt;name type="tit"&gt;"Telegraph"&lt;/&gt;. &lt;q&gt;"Nie próbuj robić tego samego w domu!"&lt;/&gt; - ostrzegał ktoś jeszcze. &lt;name type="tit"&gt;"The Puppetry of Penis"&lt;/&gt; wynalazło doskonałą receptę na absolutny teatralny triumf. Wychodzi na to, że w głębi ducha każdy widz chce, żeby aktor na scenie bawił się ptaszkiem. <br><br>&lt;tit&gt;Sceny z charakterem&lt;/&gt;<br>Ale przecież nie z tymi teatralnymi cudakami konkurowały &lt;name type="place"&gt;Provisorium&lt;/&gt; i Kompania Teatr w walce o przyznany im w pierwszym tygodniu festiwalu &lt;name type="tit"&gt;Fringe First