Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
aleją prowadzącą pod sam ganek i łączącą gałęzie obu szpalerów drzew niby szable kawalerzystów nad głowami jadących. No i z tym portretem we dworze o twarzy naznaczonej piętnem barbarzyńcy. Groźny "bilet wizytowy" bolszewickiego gościa, do którego przecież, o ironio losu, miałem w przyszłości (na czas pewien) zmienić tak radykalnie stosunek.
Pierwszy wyjazd letni z ojcem i macochą (były przedtem jakieś letnie wyjazdy z ojcem, mamą i rodzeństwem, ale, zbyt wówczas mały, nie zapamiętałem ich odbył się do Sopot (tak się tę miejscowość wtedy po polsku wymawiało - Sopoty). Pojechaliśmy samochodem, a siostra i brat dołączyli potem do nas pociągiem. Był to, jak
aleją prowadzącą pod sam ganek i łączącą gałęzie obu szpalerów drzew niby szable kawalerzystów nad głowami jadących. No i z tym portretem we dworze o twarzy naznaczonej piętnem barbarzyńcy. Groźny "bilet wizytowy" bolszewickiego gościa, do którego przecież, o ironio losu, miałem w przyszłości (na czas pewien) zmienić tak radykalnie stosunek.<br> Pierwszy wyjazd letni z ojcem i macochą (były przedtem jakieś letnie wyjazdy z ojcem, mamą i rodzeństwem, ale, zbyt wówczas mały, nie zapamiętałem ich odbył się do Sopot (tak się tę miejscowość wtedy po polsku wymawiało - Sopoty). Pojechaliśmy samochodem, a siostra i brat dołączyli potem do nas pociągiem. Był to, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego