Edwardowi.<br>- Nazywam się Lucjan Salis, bardzo przepraszam, ale istotnie jestem zajęty.<br>Był wściekły. Jakiś idiota przerwał mu pracę, zaniepokoił go. Myśli się rozproszyły i nie ma mowy, by dalej coś robić. Schował papier do walizki, zapalił papierosa i zwalił się na łóżko. "Ładna historia się tutaj zaczyna. Nie ma co. Pijacy i idioci. Niezły bigos. Ciekaw jestem, jak długo tu wytrzymam. Gzy aby..."<br>- Ach, leży pan - rozumiem, obmyśla się. Pozwoli pan, prawda?<br>Edward usiadł tuż przy Lucjanie, na łóżku. Począł mówić, wpatrując się w niego:<br>- Jest pan intelektualistą, nieprawdaż? Bo nie wszyscy literaci są intelektualistami. Otóż opowiem panu pewną historię, dość