jedzmy mięcho, póki nam nie zabronią - wołam, po czym wycofuję się. - Sorry, mi się dziś wszystko kojarzy z jednym... <br>Wdowa jest niesamowita, bo też zmarły przed paroma laty pisarz był kimś nadzwyczajnym. I związanym ściśle z dziejami naszego papieża. Chyba najgłębiej ze wszystkich krajowych literatów przeżył powołanie równolatka na Stolicę Piotrową. Numer przecież był nie z tej ziemi. Oni kombinowali sobie, pisali wiersze ku czci Stalina, załatwiali swoje drobne interesiki, wypierając się wiary ojców, gardząc narodem, tym ciemnym motłochem, a tymczasem gdzieś jakiś Wojtyła wiódł równoległy żywot. Chodził tymi samymi ulicami, oddychał tym samym zanieczyszczonym przez Nową Hutę powietrzem, ba, studiował