Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
okazało się, że wyrosłem ze wszystkich ubrań. Mieńszykow znowu przysłał kilkaset rubli i matka poszła ze mną do sklepu, żeby mi kupić ubranie.

- Poproszę o spodenki dla chłopczyka...

Subiekt przyniósł kilka par dziecinnych spodenek.

- Dla tego chłopczyka - powiedziała matka wskazując na mnie.

Subiekt parsknął śmiechem, byłem już bowiem porządnym dryblasem.

Podczas lata Oreszkiewicz zamieszkał w naszym kijowskim mieszkaniu i prowadził interesy ojca, ale niewiele miał z tym do roboty. Impreza odkurzania mieszkań umierała naturalną śmiercią, pozostały tylko dostawy antracytu oraz urządzeń pneumatycznych stosowanych w kolejnictwie. Pozwalało to zaledwie wiązać koniec z końcem.

Po naszym powrocie Oreszkiewicz zdał ojcu rachunki, przekazał korespondencję
okazało się, że wyrosłem ze wszystkich ubrań. Mieńszykow znowu przysłał kilkaset rubli i matka poszła ze mną do sklepu, żeby mi kupić ubranie.<br><br>- Poproszę o spodenki dla chłopczyka...<br><br>Subiekt przyniósł kilka par dziecinnych spodenek.<br><br>- Dla tego chłopczyka - powiedziała matka wskazując na mnie.<br><br>Subiekt parsknął śmiechem, byłem już bowiem porządnym dryblasem.<br><br>Podczas lata Oreszkiewicz zamieszkał w naszym kijowskim mieszkaniu i prowadził interesy ojca, ale niewiele miał z tym do roboty. Impreza odkurzania mieszkań umierała naturalną śmiercią, pozostały tylko dostawy antracytu oraz urządzeń pneumatycznych stosowanych w kolejnictwie. Pozwalało to zaledwie wiązać koniec z końcem.<br><br>Po naszym powrocie Oreszkiewicz zdał ojcu rachunki, przekazał korespondencję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego