w lochu.<br>Gość przyjechał znakomity,<br>Choć sekretnie i bez świty.<br>Król Jegomość! A brodaczy<br>Najjaśniejszy Pan nasz raczył<br>Przywieźć tutaj, by pospołu<br>Z nami zasiąść dziś do stołu."<br>Zbladł Starosta, szybko bieży,<br>Wita Króla jak należy.<br>Tłum się zebrał na ulicy,<br>Biłgorajscy dostojnicy<br>Niosą chleb i sól na tacy,<br>Bo Polacy są już tacy.<br><br>Starościna w reweransie<br>Prosi: "Najjaśniejszy Pan się<br>Zgodzi z nami siąść do stołu.<br>Sztukę mięsa mam z rosołu,<br>Pstrągi z wody, kaczki z rożna,<br>Bardzo proszę, jeśli można."<br><br>Córki stały przy Starości.<br>Syknął: "Też o łaskę proście."<br><br>Na to dwornie Król zawoła:<br>"Starościno, chylę czoła,<br>To nam