Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
reumatyzm, a tu bagno...
Z gospody wytoczył się chłop, w taki upał jak głupi w kożuchu i
baranicy. Wlazł na kozioł, a koń ruszył z miejsca. Chłop, zanim usiadł,
zdążył zasnąć chyba, bo kiwnął się i spadł na tył fury w siano. Koń
skręcił na most. Most zadudnił pod kołami. Potem wóz zapadł się w błota
i piachy.
- Chodź, bracie. Pojedziemy sobie kawałek - powiedział Cypcer.
Dogonili wóz i choć koń oglądał się na nich, wleźli na kozioł i
pojechali. Policjant rozpiął mundur, rozluźnił pas, czapkę powiesił na
kłonicy, zapalił fajkę i począł się kiwać razem z wozem. Wydawało się,
że zasypia
reumatyzm, a tu bagno...<br> Z gospody wytoczył się chłop, w taki upał jak głupi w kożuchu i<br>baranicy. Wlazł na kozioł, a koń ruszył z miejsca. Chłop, zanim usiadł,<br>zdążył zasnąć chyba, bo kiwnął się i spadł na tył fury w siano. Koń<br>skręcił na most. Most zadudnił pod kołami. Potem wóz zapadł się w błota<br>i piachy.<br> - Chodź, bracie. Pojedziemy sobie kawałek - powiedział Cypcer.<br> Dogonili wóz i choć koń oglądał się na nich, wleźli na kozioł i<br>pojechali. Policjant rozpiął mundur, rozluźnił pas, czapkę powiesił na<br>kłonicy, zapalił fajkę i począł się kiwać razem z wozem. Wydawało się,<br>że zasypia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego