Waldorff - doszło do mojej świadomości w sytuacji, która od razu i zupełnie wyraźnie skazywała go na całkowitą moją niechęć. Niechęć upolitycznionego sztubaka wobec człowieka już, choć od niedawna, dorosłego, nie ma dla nikogo żadnej wartości. Ma jednak ją dla sztubaka! Waldorffa poznałem - lekturą jego tekstu - jako autora tygodnika literacko-społecznego "Prosto z mostu", pisma ukazującego się od 1935 r. do wybuchu wojny, świetnie redagowanego, absolutnie dla mnie wrogiego pisma endecko-oenerowskiego. Ostatnio tak jakoś uciera się u nas moda, żeby nie pisać, broń Boże, że ktoś lubiany i sławny był przed laty prawicowych przekonań, że jego publiczna działalność była mocno wątpliwej jakości. Gdy