Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
wzrostu i wściekle błękitne oczy. Tak, tak, miał brodę z waty, czerwoną pelerynę i czapę z białym futrem. Ale te oczy! Dostałam od niego cukierka i śmieszna rzecz, ale poczułam się, jakbym znowu miała pięć lat i siedziała zamknięta w kuchni, czekając, aż Święty opróżni pod choinką swój przepastny wór. Przyciskałam się do drzwi, żeby choć usłyszeć jego kroki, a czasami udawało mi się przez szparę zobaczyć spłachetek czerwonego płaszcza. I wcale nie przeszkadzało mi, że Mikołaj był chudy jak ten student, który przychodził do mamy na korepetycje, a spod peleryny wystawały studentowe dżinsy. A najukochańszy prezent, niebieskiego misia z frotte
wzrostu i wściekle błękitne oczy. Tak, tak, miał brodę z waty, czerwoną pelerynę i czapę z białym futrem. Ale te oczy! Dostałam od niego cukierka i śmieszna rzecz, ale poczułam się, jakbym znowu miała pięć lat i siedziała zamknięta w kuchni, czekając, aż Święty opróżni pod choinką swój przepastny wór. Przyciskałam się do drzwi, żeby choć usłyszeć jego kroki, a czasami udawało mi się przez szparę zobaczyć <orig>spłachetek</> czerwonego płaszcza. I wcale nie przeszkadzało mi, że Mikołaj był chudy jak ten student, który przychodził do mamy na korepetycje, a spod peleryny wystawały <orig>studentowe</> dżinsy. A najukochańszy prezent, niebieskiego misia z frotte
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego