Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
osobiście mi ją wręczył.
- Niewielu ludzi ma takie.
- Zielone z czerwonym trzonkiem? Niewielu. Kiedy chcę, mogę wejść na dwór bana, na moje wezwanie służba musi obudzić Penge Afrę, muszą słuchać mnie wszyscy setnicy.
- Ale ja wciąż nie wiem, panie...
- Myśl - Doron uśmiechnął się. - Nie wydobędziesz ode mnie ni słowa więcej. Przynajmniej na razie.
- Czemu? Czyżbyś jeszcze nie miał do mnie zaufania?
- Mam.
- Więc czemu?
- Nie wiem, czy to pojmiesz, Magwer - Doron zawahał się. - Ale dobrze, spróbuję. Słuchaj uważnie. Nadszedł czas znaków. Dziwnych znaków. Wielkich znaków. Burzą się ludy pogranicza. Poruszyli się Szerszenie. Powstali niewolnicy w kopalniach. Gniazdo przysłało w tym roku
osobiście mi ją wręczył.<br>- Niewielu ludzi ma takie.<br>- Zielone z czerwonym trzonkiem? Niewielu. Kiedy chcę, mogę wejść na dwór &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;, na moje wezwanie służba musi obudzić Penge Afrę, muszą słuchać mnie wszyscy setnicy.<br>- Ale ja wciąż nie wiem, panie...<br>- Myśl - Doron uśmiechnął się. - Nie wydobędziesz ode mnie ni słowa więcej. Przynajmniej na razie.<br>- Czemu? Czyżbyś jeszcze nie miał do mnie zaufania?<br>- Mam.<br>- Więc czemu?<br>- Nie wiem, czy to pojmiesz, Magwer - Doron zawahał się. - Ale dobrze, spróbuję. Słuchaj uważnie. Nadszedł czas znaków. Dziwnych znaków. Wielkich znaków. Burzą się ludy pogranicza. Poruszyli się Szerszenie. Powstali niewolnicy w kopalniach. Gniazdo przysłało w tym roku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego