odbyliśmy, zajmując się stanem świata, sztuki, literatury czy nawet młodego kina urugwajskiego (konkretnie chodziło nam, jeśli sobie przypominam, o to, czy istnieje kino urugwajskie, a jeśli tak, to czy istnieje również młode kino urugwajskie). Kwestia nie doczekała się rozstrzygnięcia, odniosłem jednak wrażenie, że dyskusja przesiąknięta była duchem oryginalności i intelektu. Przynajmniej jeśli chodzi o nas dwóch, bo najlepsza z żon i pani Roszko zdawały się całkowicie niezainteresowane prądami intelektualnymi i rozprawiały, jeśli pamiętam, o przygotowywaniu ciasta drożdżowego. Dopiero po powrocie do domu zdałem sobie sprawę, że udział Roszka w dyskusji sprowadzał się do tego, że we właściwym momencie wtrącał "no".<br>Wszystko