Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
pogadać. Nie zdążyli nawet podejść do budynku, w którym podejrzewali siedzibę rządcy. Na placyku, gdzie ładowano rudę na wozy, wpakowali się prosto na piątkę konnych.
- O, cholera - powiedziała Angouleme. - O, cholera. Popatrzcie, co też kot przyniósł.
- O co chodzi?
- To ludzie Słowika. Przyjechali ściągać haracz. Już mnie zauważyli i rozpoznali... Psia mać! Aleśmy wpadli...
- Zdołasz się wyłgać? - mruknął Cahir.
- Nie liczcie na to.
- Bo?
- Okradłam Słowika, uciekając z hanzy. Nie darują mi tego. Ale spróbuję... Wy milczcie. Miejcie oczy otwarte i bądźcie gotowi. Na wszystko.
Konni zbliżyli się. Przodem jechało dwóch - długowłosy szpakowaty typ w wilczurze i młody drągal z brodą, ewidentnie
pogadać. Nie zdążyli nawet podejść do budynku, w którym podejrzewali siedzibę rządcy. Na placyku, gdzie ładowano rudę na wozy, wpakowali się prosto na piątkę konnych. <br>- O, cholera - powiedziała Angouleme. - O, cholera. Popatrzcie, co też kot przyniósł.<br>- O co chodzi?<br>- To ludzie Słowika. Przyjechali ściągać haracz. Już mnie zauważyli i rozpoznali... Psia mać! Aleśmy wpadli...<br>- Zdołasz się wyłgać? - mruknął Cahir.<br>- Nie liczcie na to. <br>- Bo?<br>- Okradłam Słowika, uciekając z hanzy. Nie darują mi tego. Ale spróbuję... Wy milczcie. Miejcie oczy otwarte i bądźcie gotowi. Na wszystko.<br>Konni zbliżyli się. Przodem jechało dwóch - długowłosy szpakowaty typ w wilczurze i młody drągal z brodą, ewidentnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego