Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Posłuchaj, mam genialną myśl! Mój tato pozwolił mi zaprosić na wakacje dwóch kolegów. Chcę zabrać Pluja i ciebie. Czy to nie jest pomysł godny Homera? Co? Wyobrażasz sobie jakie będziemy mieli używanie? Tato jest bogaty, mieszka sam jeden, kocha mnie od roku do nieprzytomności, ma właśną kuźnię, własny młyn, cała Puszcza-Wodica będzie należała do nas. Co ty na to?

- Pomysł genialny... Kryśka z matką pojedzie do Sołonek, do tej starej wiedźmy Stiebłowej, twojej przyszłej świekry, a ja pojadę do twego ojca, czyli wuja, czyli kowala i młynarza w jednej osobie. Hura!

Zatrzymałem przechodzącego lodziarza i kupiłem dwie porcje lodów. Gdy
Posłuchaj, mam genialną myśl! Mój tato pozwolił mi zaprosić na wakacje dwóch kolegów. Chcę zabrać Pluja i ciebie. Czy to nie jest pomysł godny Homera? Co? Wyobrażasz sobie jakie będziemy mieli używanie? Tato jest bogaty, mieszka sam jeden, kocha mnie od roku do nieprzytomności, ma właśną kuźnię, własny młyn, cała Puszcza-Wodica będzie należała do nas. Co ty na to?<br><br>- Pomysł genialny... Kryśka z matką pojedzie do Sołonek, do tej starej wiedźmy Stiebłowej, twojej przyszłej świekry, a ja pojadę do twego ojca, czyli wuja, czyli kowala i młynarza w jednej osobie. Hura!<br><br>Zatrzymałem przechodzącego lodziarza i kupiłem dwie porcje lodów. Gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego