Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
w ciasnocie murów naszych. Trzeba nam przestrzeni, byśmy mogli dalej pracować.
- Hm, lud cierpi w ciasnocie, powiadacie? - zdziwił się krzyżacki rycerz. - Co tam lud! Lud jak trawa. Gdy ją bydło stratuje, jeszcze zieleńszą się staje i silniej odrasta. Po cóż mam liczyć się z tą czernią dziką, półpogańską, wiecznie biedną?

Rajcowie spuścili głowy. Tylko burmistrz próbował jeszcze przekonać dumnego rycerza.
- Litościwy panie! Postanowiliśmy na ogólnym zgromadzeniu prosić was, dziedzica, o odstąpienie części ziemi, leżącej za murami i Ślimakiem. Zapłacimy dobrze...
Nie dokończył, bo rycerz porwał się z miejsca, aż wino wylało się z dzbana ciemnym strumieniem.
- Precz mi stąd! - wrzasnął. - Natychmiast
w ciasnocie murów naszych. Trzeba nam przestrzeni, byśmy mogli dalej pracować. <br>- Hm, lud cierpi w ciasnocie, powiadacie? - zdziwił się krzyżacki rycerz. - Co tam lud! Lud jak trawa. Gdy ją bydło stratuje, jeszcze zieleńszą się staje i silniej odrasta. Po cóż mam liczyć się z tą czernią dziką, półpogańską, wiecznie biedną? <br><br>Rajcowie spuścili głowy. Tylko burmistrz próbował jeszcze przekonać dumnego rycerza. <br>- Litościwy panie! Postanowiliśmy na ogólnym zgromadzeniu prosić was, dziedzica, o odstąpienie części ziemi, leżącej za murami i Ślimakiem. Zapłacimy dobrze... <br>Nie dokończył, bo rycerz porwał się z miejsca, aż wino wylało się z dzbana ciemnym strumieniem. <br>- Precz mi stąd! - wrzasnął. - Natychmiast
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego