To wszystko wielkie sprawy, zwłaszcza dla wiejskiego klechy, masz, chłopie, rację, trzeba się nam na tę okoliczność napić. Nie mam monopolki, ale za to jest bimberek z samiutkiego Rejowa.<br>Z Rejowa, to dużo znaczyło. Rejów niedaleko od Wrzosowa, kurewskie przedmieście. Peryferie dużego, przemysłowego miasta, centrum bimbrownictwa na całą Generalną Gubernię. Raptownie poszarzało, jak to jesienią w podgórskiej okolicy, i powietrze zapachniało mokrą trawą. W jednej chwili na świat wrzosowski opadły ostatnie strzępy dnia, do reszty się ściemniło, słońce potoczyło się za las, przez to czarny i roziskrzony. Przycichło, Jassmont doznał niewytłumaczalnego uczucia wstydu. Gałązki modrzewia, jeszcze przed chwilą lisie, łamliwe szczoteczki