religijnej rodziny. Ach, to tacy gudłaje, mówiła mama. Wujek Moniek był dość zamożnym futrzarzem, a ciocia Rena dentystką, i mieli szafy załadowane jedzeniem. Z ich Janką, dwa lata starszą ode mnie, chodziłyśmy w maskach z gazy po wodę i wynosiłyśmy nocniki. Przy nocnikach maski bardzo się przydawały. Pewnego dnia ciocia Rena powiedziała, Moniek, my tu już nie mamy co jeść, i mama mnie stamtąd zabrała. Zaraz potem ich dom został zburzony i przyprowadzili Jankę do nas.<br><br>Pamiętam, że chmary motocykli z przyczepami sunęły całą szerokością ulicy i warczały jak psy. Stałyśmy razem z innymi na chodniku. Mama nic nie mówiła, nic