Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się nad nim, wyciąga ku niemu rękę. Mrużąc złowrogo oczy, wysuwa palec i wskazuje na pochwę, jakby mówiła "No, dalej! Na co czekasz?". Nie trzeba nawet tłumaczyć, co jej teraz chodzi po głowie. Zygmuntowi od razu odechciewa się pić.
- O szit! Ja tylko wody chciałem. Trzeba spieprzać - klnie pod nosem.
Rzuca się do ucieczki. Ucieka, gna na oślep - potykając się o własne nogi, o piach, charcząc, plując, dławiąc się piaskiem, żarem, przerażeniem i wiatrem. Serce wali jak młot, o mało co nie wyskoczy. Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się
się nad nim, wyciąga ku niemu rękę. Mrużąc złowrogo oczy, wysuwa palec i wskazuje na pochwę, jakby mówiła "No, dalej! Na co czekasz?". Nie trzeba nawet tłumaczyć, co jej teraz chodzi po głowie. Zygmuntowi od razu odechciewa się pić.<br>- O szit! Ja tylko wody chciałem. Trzeba spieprzać - klnie pod nosem.<br>Rzuca się do ucieczki. Ucieka, gna na oślep - potykając się o własne nogi, o piach, charcząc, plując, dławiąc się piaskiem, żarem, przerażeniem i wiatrem. Serce wali jak młot, o mało co nie wyskoczy. Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego