po 1945 roku. Nic dodać i nic ująć. Resztę pozostawić można specjalistom od wszelkich <orig>"izmów"</>, którzy męczyli się i męczyć będą, jak zaszeregować to, co Hasior tworzył.<br>Sam mówił o sobie - jestem artystą powiatowym. Znowu przekora, ale czy tak do końca. Świat, w którym wyrósł, nie był wielki. Najpierw Nowy Sącz, potem szkoła Kenara w Zakopanem, wreszcie studia w Warszawie, skąd też do wielkiego świata było wówczas daleko. Dopiero paryskie studia u prof. Ossipa Zadkine'a otworzyły przed nim na oścież drzwi sztuki współczesnej. Jednocześnie uświadomiły wartość własnego, "powiatowego" doświadczenia, któremu został wierny. Hasior sam zresztą wydawał się być zafascynowany tym zderzeniem