Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: W kraju niewiernych
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2000
na mnie swą różdżkę, która ponownie zapłonęła na jedno jego słowo.
- Szekalakk-szekulakk.
Poczułem, iż to zaklęcie, jakikolwiek byłby jego cel, jest w istocie skierowane przeciwko mnie i w myśli, poniekąd instynktownie, ten drugi, szybszy, mądrzejszy i bardziej doświadczony ja krzyknął: Nie!
Na czoło Santany wystąpił pot.
- Wiedziałem - mamrotał. - Wiedziałem. Samuraj. Chryste Panie, ja... - Wyglądał, jakby został opętany.
- Co ty pieprzysz? Jaki Samuraj?!
Ale on już przenikał w inny świat - widziałem go poprzez okno Bramy: wyspa na jeziorze, trzciny, gniazdo czajek.
Nie dogonię go, tego byłem pewien; nie mam wprawy w tropieniu przez ciąg, a on w każdym heksagonie posiada pięć
na mnie swą różdżkę, która ponownie zapłonęła na jedno jego słowo.<br>- &lt;orig&gt;Szekalakk-szekulakk&lt;/&gt;.<br>Poczułem, iż to zaklęcie, jakikolwiek byłby jego cel, jest w istocie skierowane przeciwko mnie i w myśli, poniekąd instynktownie, ten drugi, szybszy, mądrzejszy i bardziej doświadczony ja krzyknął: Nie!<br>Na czoło Santany wystąpił pot.<br>- Wiedziałem - mamrotał. - Wiedziałem. Samuraj. Chryste Panie, ja... - Wyglądał, jakby został opętany.<br>- Co ty pieprzysz? Jaki Samuraj?!<br>Ale on już przenikał w inny świat - widziałem go poprzez okno Bramy: wyspa na jeziorze, trzciny, gniazdo czajek.<br>Nie dogonię go, tego byłem pewien; nie mam wprawy w tropieniu przez ciąg, a on w każdym heksagonie posiada pięć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego